Quantcast
Channel: Blog o psach...
Viewing all articles
Browse latest Browse all 8

Rytuały i ich znaczenie w życiu psów.

$
0
0

Pierwszy raz o roli rytuałów w życiu zwierząt przeczytałem w jednej z książek Konrada Lorenza. Nigdy wcześniej nie spotkałem na swojej drodze żadnego mądrego szkoleniowca, behawiorysty, zoopsychologa, ani nawet etologa, który wspomniałby o roli rytuałów w życiu psów. Mówiąc szczerze nigdy potem również kogoś takiego nie spotkałem. Książka, jak chyba każda, która wyszła spod pióra Lorenza niezwykle ciekawa, absolutnie nie traktująca o psach wyłącznie, a zwierzętach ogólnie, była dla mnie inspiracją, jednak o rytuałach jakoś w pierwszym okresie pracy z psami i nad ich zachowaniem nie pamiętałem. Przypomniał mi o tym niezwykle ważnym aspekcie życia zwierząt, ale przecież i ludzi mój własny pies – Tobi.

Tobi przeszedł wiele w swoim życiu… Był w schronisku, był skazany na resztę życia w kojcu. Nie mógł liczyć na czułość, a nawet na bliższy kontakt z człowiekiem, bo był postrachem wszystkich. Nikt nie wchodził do niego do kojca, bo rzucał się na wszystko, co się ruszało. Jego zachowanie nie dawało mu szans na adopcje, choć na szczęście jego i moje również ogłaszany na stronie schroniska był. No i wypatrzyłem go właśnie tam. Zobaczyłem w nim rasę, choć nie jest jej przedstawicielem, zobaczyłem w nim fajnego psa, zobaczyłem w nim chcącego pracować ze mną, a może nawet nad sobą olbrzyma. Tobi trafił do mojego domu ponad dwa lata temu i do dziś w nim jest. Uczy mnie postępowania z trudnymi psami, a ja uczę go funkcjonować w świecie innym niż schroniskowe kraty. Tworzymy fajny zespół, w którym nie ma wyraźnego nauczyciela i ucznia. Każdy wynosi coś wartościowego z tego, że żyjemy pod jednym dachem, że wspólnie chodzimy na spacery, że zadajemy sobie pytania i odpowiadamy sobie na nie.

To właśnie Tobi chodząc kilka razy dziennie tą samą drogą zdenerwował się kiedy, któregoś dnia spotkał ogrodzenie na placu przed domem sąsiadów. Na placu pojawiła się również tabliczka informująca, że psom wchodzić na ten kawałek ziemi nie wolno. Problem w tym, że Tobi zawsze znaczył stojący tam hydrant, zostawiając swoje ślady zapachowe. Zbierał też informacje ze wspomnianego hydrantu o psach zamieszkujących w sąsiedztwie. Płotek, który wyznaczył zakazany teren nie był zbyt duży, więc musiałem Tobiego powstrzymywać przed przejściem na jego zakazaną odtąd stronę. To wszystko wywoływało w moim psie nerwy, reakcje dość impulsywne, a zarazem ogromną chęć cofnięcia się gdy już przeszliśmy dalej i sforsowania ogrodzenia sięgającego Tobiemu nie wyżej niż do brzucha. Rozumiem oczywiście, że celem nie miał być płotek, a chęć dostania się do hydrantu. Niestety, dobre stosunki z sąsiadami wygrały i psiak musiał początkowo chodzić na smyczy, dopóki nie odszedł na odległość zapewniającą bezpieczeństwo ziemi przed domem sąsiadów, a właściwie hydrantowi na niej stojącemu.

Zachowanie Tobiego przypomniało mi że Lorenz pisał o znaczeniu rytuałów i ich wpływie na zachowanie zwierząt, którym Tobi jest – choć czasem trudno w to uwierzyć… Sięgnąłem więc po książkę ponownie i przeczytałem rozdział o rytuałach, nawykach i ceremoniałach w życiu zwierząt. Sam Lorenz podsumowuje rozdział w taki sposób:

„Nie kpijmy więc ze zwierzęcych przyzwyczajeń (…)gdzie umawiający się partnerzy nie mają wspólnej podstawy niewzruszonych obyczajów zamienionych w rytuały, przy których naruszeniu ogarnia ich ów magiczny śmiertelny strach, jakiego doznała swego czasu moja mała Martyna (gęś gęgawa przyp. autor) na piątym stopniu schodów naszego domu.”

Lorenz wykazał, że przyzwyczajenia, rytuały i nawyki są w życiu zwierząt tak samo obecne, jak w życiu człowieka. Wykazał również, że zaburzenie tych zachowań powoduje nerwy, strach oraz agresję, która może być jego konsekwencją. Czy rzeczywiście zaburzenie rytuałów u psa może powodować agresję? Takie pytanie pojawiło się w mojej głowie natychmiast gdy zobaczyłem nienaturalne podniecenie u Tobiego, który nie mógł wypełnić swojego codziennego rytuału sikając na hydrant przed domem sąsiadów. Zachowanie to, było mi doskonale znane z niechlubnej przeszłości psa. Jego ataki, których się dopuszczał w pierwszych tygodniach pobytu w nowym domu były poprzedzone właśnie takim nienaturalnym podnieceniem. Nie mogłem pozostawić tego pytania bez odpowiedzi…

Najpierw postawiłem pytanie sam sobie. Czy w moim życiu są sytuacje, w których zaburzenie rytuałów, nawyków powoduje nerwowość. Czy ja też reaguje agresywnie gdy nie mogę wypełnić rytuału? Odpowiedź jest oczywista. Myślę, że każdy z nas ma jakieś swoje nawyki, rytuały, których zaburzenie powoduje nienaturalne zachowanie, których zaburzenie powoduje, że cały dzień jesteśmy zdenerwowani lub czujemy się nieswojo. Każdy, kto oglądał doskonały film Marka Koterskiego „Dzień Świra” znalazł z pewnością cząstkę samego siebie w tytułowym bohaterze Adasiu Miauczyńskim. Jest oczywiste, że jego rytuały i ceremonie osiągnęły niezdrową formę nerwicy natręctw i zostały przedstawione w sposób przerysowany. Jednak cofanie się do mieszkania po to, aby ucałować w stópki Jezuska wiszącego na ścianie może przypominać i przypomina mi chęć zawrócenia przez Tobiego, aby skierować strumień na hydrant, jak robił to setki, a może tysiące razy. Adaś Miauczyński wracał do mieszkania, przysiadał na krześle tylko po to, aby reszta dnia, podróż, wakacje lub cokolwiek innego mogły przebiec spokojnie. Spokojnie czyli bez nerwów, bez strachu i towarzyszących negatywnych emocji.
Dokładnie po to samo Tobi chciał wracać do hydrantu. Aby spacer mógł przebiegać w spokoju, bez nerwów, obaw i lęków, które mogą wywołać agresję. Oczywiście nie zawsze agresję to wywołuje, ale u psów z „trudną przeszłością” tak zdarzyć się może…

Zachowanie mojego własnego psa i odpowiedź na kilka zupełnie prostych pytań z życia ludzi skłoniło mnie do dalszych studiów na temat roli rytuałów w życiu psów. Analizowałem wiele przypadków, przypominałem sobie rozmowy z wieloma właścicielami. Jak wielkie było moje zaskoczenie, kiedy sięgnąłem do starych zapisów z wizyt domowych, w których notuję wszystko co możliwe, choć czasem sam nie wiem po co. Między innymi zapisywałem informację o zmianach domu przez psa, o zachowaniu w domu tymczasowym i o tym, kiedy problem – w tym agresja – się zaczął. Z tych zapisek wynikało, że często problem pojawiał się po zmianie otoczenia. Po przeprowadzce do innego mieszkania, po zmianie domu z tymczasowego na stały no i oczywiście po zmianie właściciela. Nie trudno się domyślić, że zmiana domu czy właściciela wiąże się ze zmianą rytuałów. Rytuałów każdych i na każdej płaszczyźnie życia psa. Czy zatem zmiana rytuałów może mieć aż tak duże znaczenie na zachowanie psa? Wszystko wskazuje na to, że tak!
Pies nie jest maszyną, nie jest zaprogramowanym robotem. Pies czuje, myśli, przeżywa, więc ulega emocjom. Emocjom, które przekładają się na zachowanie. Nie każdy człowiek jest dotknięty nerwicą natręctw jak bohater filmu Marka Koterskiego i nie każdy pies po zmianie rytuałów wykazuje zachowania niepożądane. Ja pracuję najczęściej z psami, które są agresywne, które wpadają w panikę, które nie potrafią poradzić sobie z problemami życia codziennego i moim zadaniem jest określenie przyczyny takiego zachowania. Po wielu godzinach spędzonych na analizie zachowań moich podopiecznych mogę śmiało stwierdzić, że zmiana rytuałów ma ogromny wpływ na zachowanie psa.

Przykładów na zakłócenie rytuałów w życiu psów można przytaczać dziesiątki, a może i setki. Jak już wspomniałem nie zawsze mają one negatywne oblicze, ale należy pamiętać, że są i takie. Jednym z najczęstszych „powodów” zmiany przyzwyczajeń, rytuałów i ceremoniałów jest zmiana właściciela. Ze zmianą właściciela wiąże się zmiana mieszkania, zmiana czasu i częstotliwości wychodzenia na spacery. Zmienia się pora i sposób karmienia, zmienia się teren w którym pies będzie żył, spotykał inne, a więc nieznane psy. Będzie znaczył inne drzewa i słupy. Będzie musiał dokonać nowego podziału terenu, aby wypracować sobie nowe nawyki i dopasować się do nowej grupy społecznej, w której od teraz przyjdzie mu żyć. Do tego ciekawego zagadnienia nawiążę w dalszej części wpisu, jednak teraz wrócę do samej zmiany rytuałów. Byłbym nieuczciwy, gdybym nie wspomniał o tym, że pies jako gatunek ma doskonałe zdolności przystosowawcze i szybko aklimatyzuje się w nowym otoczeniu. Dotyczy to jednak psów, które nie mają problemów natury psychicznej. Co wpływa na „siłę” psychiczną u psów wyjaśnię w oddzielnym wpisie. Pamiętać należy jednak, że są psy słabsze psychicznie i to one reagują fobiami, strachem lub po prostu agresją. Nie dajmy się zwieść wrażeniu, że pies, który ma na sumieniu pogryzienia lub inne akty agresji jest bardzo pewny siebie lub jak wielu uważa „dominujący”. Zdecydowana większość psów atakuje ze strachu, z rozdrażnienia, z braku umiejętności radzenia sobie z emocjami, a więc z powodu – tak zwanej – słabej psychiki. Właśnie takie psy reagują bardzo emocjonalnie na zmianę rytuałów. Nie oznacza to, że po zmianie właściciela pies słabszy psychicznie do końca życia nie będzie umiał się odnaleźć w nowych warunkach. Oznacza to, że przy zmianie otoczenia będą występowały zachowania niepożądane. Oczywiście niepożądane z ludzkiego punktu widzenia. I od właściciela (tego nowego) będzie zależało czy pies takie zachowania utrwali czy je wyeliminuje. To właściciel przekazuje psu w sytuacjach dla niego stresowych informacje o tym, jak się zachować. Najczęściej przewodnik robi to nieświadomie i niestety również najczęściej wpędza psa w panikę, wzmacnia zachowania agresywne, itp. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ właściciel czworonoga również nie jest maszyną, nie jest robotem i ulega emocjom. Odczuwa strach kiedy widzi swojego psa „rzucającego się” z wyeksponowanymi zębami na innego psa, a nawet sąsiada. Reaguje impulsywnie, broni społeczeństwo przed własnym psem używając czasem przemocy wobec niego, czasem krzyku, a czasem ucieczki. Niestety to wszystko utwierdza psa w przekonaniu, że znalazł się w sytuacji niebezpiecznej, z której wyjść można tylko zachowaniem agresywnym. Koło się zamknęło i są tego konkretne konsekwencje! Jakie?

Przeanalizujmy bardzo krótko i pobieżnie przykład psa, który zmienił dom. Załóżmy, że jest to pies znaleziony, błąkający się lub na przykład po wypadku komunikacyjnym. Przeszłość takiego psa nie jest znana, ale z pewnością przed tym jak znalazł się w naszych rękach miał jakiś dom, budę lub kojec, który był w określonym punkcie geograficznym. Miał właściciela, który go karmił. Oczywiście w określonych godzinach, określoną karmą, itp. Trafiając w nasze ręce, trafił do innego świata. Świata innych rytuałów! Musiał na nowo nauczyć się funkcjonowania w grupie społecznej, która ma inne przyzwyczajenia, mieszka w innym domu na innym terenie. Ale nasz dom był domem tylko tymczasowym… Po miesiącu lub dwóch znalazł się dom stały. Dom, który my sami sprawdziliśmy, zaakceptowaliśmy i do którego zawieźliśmy psiaka. Pies trafia do nowego domu, w którym ma pozornie wszystko. Kochających właścicieli, ogród, własne legowisko i zabawki. Super jedzenie, kota do dyspozycji i pięć spacerów dziennie. Jednak to – wydawałoby się – eldorado, jest przecież kolejnym światem w życiu psa. Kolejny raz zwierze musi porzucić porządek dnia, otoczenia i własnych rytuałów na rzecz nowych. Jak pisze Lorenz, taka zmiana nigdy nie przebiega bezboleśnie. Jeśli trafiliśmy na psa o słabej psychice zaczynają się problemy… Pies reaguje na przykład agresywnie. Po jakimś czasie nowi właściciele skarżą się na zachowanie pupila. My jesteśmy bardzo zdziwieni, bo w naszym domu z psem nie było żadnych problemów! I ja w to wierzę… Obecni opiekunowie po jakimś okresie, w którym próbowali poradzić sobie sami, dostrzegają pogorszenie i eskalację zachowań agresywnych. Oczywiście mają w to zachowanie duży wkład, ale jak już wiemy, nie są tego świadomi. Po kilku lub kilkunastu tygodniach walki o życie sąsiadów, okolicznych psów, przejeżdżających rowerzystów i temu podobnych, właściciele dochodzą do wniosku, że zdrowie ich samych i na przykład dziecka jest ważniejsze niż dobro psa (z czym się zgadzam) i postanawiają oddać bestię. Oddać naturalnie do innego domu. Ja określam nowy dom, jako nowy świat. Nowe rytuały, przyzwyczajenia i schemat dnia codziennego, w który pies znów musi się wpasować. Niestety i tym razem nie obejdzie się to bez negatywnych emocji. Bez strachu, paniki, agresji. Jak wspomniałem – koło znów zatoczyło krąg… Ile tych kręgów zatoczy jeszcze w życiu biedaka? Nie wiem i aż ciarki po plecach mi przechodzą gdy o tym pomyślę…

Opisany wyżej przykład powinien być (w mojej ocenie) motorem przemyśleń dla wszystkich domów tymczasowych. Dla ludzi, którzy zostali wyposażeni w niezwykle czułe serce i którzy poświęcają swój czas, energię i często pieniądze na ratowanie psich istot. Dopinguję domy tymczasowe i ludzi, którzy je tworzą. Napiętnuję jednak przerzucanie psa z miejsca na miejsce. Wymienianie się psami w domach tymczasowych usprawiedliwiane chęcią pokazania im innego życia, tak, aby umiały mieszkać w bloku, w domu z ogrodem, na wsi i w mieście. Pamiętajmy, że dla słabego psychicznie psa, a takim może być pies „po przejściach”, każda zmiana otoczenia, to wpędzanie go w problemy. Oczywiście sam dom tymczasowy nie jest niczym złym. Jest piękną ideą i super alternatywą dla schroniska dla bezdomnych zwierząt. Jest nadzieją dla psa i w miażdżącej większości przypadków daje psu same pozytywy. Jednak zdarza się, ze pies zostaje przerzucony do innego domu tymczasowego, bez żadnej konkretnej przyczyny. Wówczas dom tymczasowy, który z założenia ma pomagać potrzebującym psiakom, powoduje, że życie czworonoga może nigdy nie być szczęśliwe. Może być udręką dla psa i dla przyszłych właścicieli, bo koło zatacza kręgi… Niestety.

O rytuałach powinni pamiętać także zwykli właściciele psów. Właściciele, którzy spacerując ze swoimi ukochanymi psami, tak jak ja z Tobim, powinni dostrzegać zmiany w otoczeniu. Powinni brać pod uwagę, że zwykłe przemeblowanie w mieszkaniu może u psa wywołać zachowanie niezrozumiałe. Podkreślam i powtarzam z uporem, że zachowanie takie może wystąpić, ale nie musi! A jeśli już zauważymy, że z naszym psem nagle i „bez powodu” zaczyna się dziać coś niedobrego, może warto pomyśleć o tym, co zmieniło się w porządku dnia codziennego. Może o tym, co zmieniło się w najbliższym otoczeniu. Jeśli dostrzeżemy takie zmiany i zrozumiemy, że nagle rytuały, którym nasz pies był oddany przez miesiące lub lata zostały zaburzone, łatwiej będziemy mogli pomóc psu wypracować nowe, aby znów w spokoju i w poczuciu bezpieczeństwa funkcjonował u naszego boku. Bez wątpienia musimy psu ułatwić wejście w nowe otoczenie i nowe grupy społeczne podczas przeprowadzki. Zmiana miejsca zamieszkania, która najczęściej cieszy ludzi, bo zmieniają mieszkanie na większe, na lepiej położone lub po prostu na dom z ogrodem, nie zawsze cieszy psa. Nasz pupil żyje w grupach społecznych. Nie w stadzie, a w grupie społecznej. Podstawową grupą społeczną dla naszego psa jest nasza rodzina. Jak łatwo się domyślić czasem pojawienie się nowego członka rodziny może wywołać zachowania niepożądane u psa, ponieważ nowy członek rodziny, to zawsze zaburzenie rytuałów. Pies żyje na określonym terenie, który etologia (nauka o zachowaniu zwierząt) już bardzo dawno temu podzieliła na strefy. Jedną z takich stref jest obszar centralny. To takie miejsce, poza terytorium, w którym pies przebywa często, które doskonale zna i spotyka przedstawicieli swojego gatunku. Mówiąc prościej, takie miejsce, to obszar spacerów, podczas których psiak spotyka swoich kumpli z sąsiedztwa. Jeśli w nowym otoczeniu jest wybieg dla psów lub chociaż miejsce spotkań właścicieli z psami, jak na przykład park czy łąka, to należy pamiętać o tym, że nowoprzybyły pies czuje się w takim miejscu jak uczeń zmieniający szkołę. Ja sam doświadczyłem takiej zmiany otoczenia jak byłem małym chłopcem. W wieku jedenastu lat zmieniłem miejsce zamieszkania, a w konsekwencji także szkołę. Wchodząc do nowej klasy musiałem szybko przejąć przyzwyczajenia, rytuały i ceremoniały kolegów, którzy w tej klasie byli od lat. Mimo, że to wszystko było całkowicie różne od tego, do czego byłem przyzwyczajony w starej szkole, nie miałem najmniejszego problemu z przestawieniem się na inną „częstotliwość”. Dzieci mają bowiem, doskonałe zdolności przystosowawcze. Bardzo szybko przejmują nawet akcent wymowy, jakim posługuje się grupa, do której należą od niedawna. Wszystko to, ma na celu szybkie wejście w tę grupę. Szybkie stanie się jej członkiem i nabycie praw, jakie członkom przysługują. Ma na celu również nie odróżnianie się od innych członków grupy, aby nie narazić się na pośmiewisko. W przypadku psów i życia w jakiejś grupie społecznej złożonej z innych psów jest dokładnie tak samo. Psiak, który „wprowadza się” na nowy teren lub wchodzi w istniejącą już grupę psów na wybiegu, szybko stara się stać jej członkiem. Szybko przejmuje nawyki, rytuały, ale co ważne, również zasady tam panujące. Piszę o tym dlatego, żeby pamiętać, że zmiana miejsca zamieszkania jest dla psa wydarzeniem podobnym do zmiany szkoły przez ucznia. I to od właściciela psa zależy – zupełnie jak od rodzica lub nauczyciela – jak pies wejdzie w nową grupę społeczną i jak szybko nowe rytuały i zasady funkcjonowania staną się jego własnymi. Jeśli będziemy psu ograniczać kontakt z innymi psami na nowym terenie, jeśli będziemy reagować strachem, szarpaniem, biciem lub choćby krzykiem na widok zbliżającego się obcego psa, wpędzimy naszego przyjaciela w stan, który może doprowadzić do zachowań agresywnych lub na przykład do całkowitej apatii. Będziemy wtedy szukać przyczyn wszędzie, tylko nie w naszym zachowaniu. W skrajnych przypadkach oddamy psa w „dobre ręce”, aby nie męczył się w nowym otoczeniu, Tak naprawdę jednak nadamy ruch kołu, które jak już wiemy lubi zataczać kręgi…


Viewing all articles
Browse latest Browse all 8

Latest Images

Trending Articles


VA - Polskie Ballady Rockowe vol. 1-5 (1999/2000)


Darmowy szablon kolorowych winietek!


Kasowanie inspekcji Hyundai ix35


Czy rozpoznasz Youtuberów jako awatary?


Antena Grazioli MV6,opinie


Zerżnij mnie w dupę


WWE 2K18 Spolszczenie


Typ Okolodobowy a Zdrowie Psychiczne Pracowników Zmianowych


Wznowienie - Miś Uszatek


AutoMapa 6.27.0 ( 2301 ) Polska / Europe Finał ( PC_WinCE ) Cracked